To drugoklasista, którego co kilka dni rano boli brzuch. Nastolatek, który mdleje przed sprawdzianem, a nawet przy wywołaniu do odpowiedzi ustnej. Trzylatek, wymiotujący w przedszkolnym korytarzu, na obezwładniającą myśl o tym, że za kilka minut będzie musiał rozstać się z mamą.
Objawy psychosomatyczne u dzieci obejmują powyższe i wiele innych. Mają na celu zapobiec zetknięciu się organizmu z czynnikiem tak stresogennym, jak trudne klasówki z nierozumianej matematyki, krzyczący pan od WF-u czy kilka godzin bez rodzica, w hałaśliwym otoczeniu nieznanych ludzi. To wskazówki, które wołają „Uciekaj!”, ale również „Pomocy!”.
Do objawów psychosomatycznych u dzieci szkolnych należą:
- bóle głowy, brzucha, mięśni;
- wymioty, nudności;
- zaparcia, biegunki;
- osłabienie, zmęczenie;
- zaburzenia snu i apetytu;
- wycofanie, unikanie ludzi lub agresja;
- częste zapadanie na infekcje.
Mają one charakter regularny (występują np. kilka razy w tygodniu lub każdorazowo przed sytuacją wywołującą stres) i nie wynikają z przyczyny medycznej. Występują u dzieci, które nie potrafią jeszcze zwerbalizować swoich uczuć (dzieci żłobkowe, młodsze przedszkolaki), ale i u starszych, których emocje są ignorowane, niezaopiekowane przez dorosłych.
Badania przeprowadzone przez Instytut Edukacji Pozytywnej wykazały, że „wypalenie szkolne” może występować aż u 73% dzieci.[1] Do najczęstszych przyczyn należą: niedostosowany do potrzeb dziecka proces adaptacji, przeładowany zajęciami obowiązkowymi i dodatkowymi harmonogram, stresujący system oceniania, hejt ze strony rówieśników, nauczyciele bez empatii i brak zrozumienia ucznia. Niektóre dzieci i nastolatki przeżywają dodatkowo problemy rodzinne, więc objawy psychosomatyczne mogą pojawiać się u nich przez większość czasu. Jak kołowrotek cierpienia, z którego trudno się wydostać bez pomocnej dłoni – dlatego tak ważne jest podejście do dziecka indywidualnie.
Jak radzić sobie z objawami psychosomatycznymi u dzieci szkolnych i przedszkolnych?
- Zapobiegawczo, zacznij od dobrej adaptacji. Polskie szkolnictwo oraz opieka przedszkolna i żłobkowa wciąż zmieniają się na lepsze, jednak raczej w tempie ewolucji niż rewolucji. Pojawia się możliwość adaptacji dziecka do placówki w towarzystwie rodzica. To warunki idealne, które występują w części edukacyjnych instytucji. Co w przypadku, gdy już od pierwszych dni dzieci oddaje się pod opiekę pań w trybie „kiss&go”? Niektóre maluchy radzą sobie z rozłąką naprawdę dobrze, jednak jeśli Twoje dziecko wieczorem ma kłopoty z zaśnięciem, nerwowo wybudza się w nocy, a rano wymiotuje ze stresu, warto starać się o możliwość prawidłowej adaptacji – u wychowawców i u dyrekcji.
- Zastanów się, czy dziecko ma czas na odpoczynek. Być może przebywanie w placówce od 8 do 16 to dla niego zbyt duże obciążenie sensoryczne i emocjonalne. Zarówno maluchowi, jak i starszakowi, warto czasami pozwolić na dzień wolny, a także samodzielne dobieranie rodzaju i ilości zajęć dodatkowych.
- Dąż do źródła problemu. Nie ignoruj w oczekiwaniu „aż przejdzie samo”. Po pierwsze, nieprzyjemne sytuacje w szkole mogą przybrać na sile (wraz z bólem głowy naszego nastolatka), po drugie – nie warto młodym ludziom przekazywać bierności. Jeśli materiał z biologii jest dla dziecka zbyt skomplikowany, możesz pomóc mu w nauce bądź poprosić o pomoc korepetytora lub znajomą osobę. Nauczyciel, który pozwala sobie na nieprzyjemne uwagi? Zgłoś go do dyrekcji, znajdź wśród rodziców sojuszników w sprawie. Koledzy, którzy dręczą? W trzeciej dekadzie XXI w. nie ma na to zgody. Udając się do szkoły, rodzic niekiedy musi stanąć do walki. Wysiłek procentuje zmianą, która ułatwia funkcjonowanie również kolejnym rocznikom uczniów.
- Przy okazji, prowadź „edukację emocjonalną” od najmłodszych lat. Umiejętność nazywania i wyrażania emocji rozwinięta u kilkulatka znacznie ogranicza pole manewru agresji i autoagresji. Ponadto, dzięki swobodnym i nieoceniającym rozmowom o emocjach, nastolatek będzie czuł komfort w przychodzeniu do ciebie z trudną sprawą.
- Zgłoś się po profesjonalną pomoc do psychologa szkolnego, terapeuty, psychiatry. Przewlekły stres skutkuje nie tylko rozstrojem układu trawiennego, bezsennością i apatią. Może przerodzić się w nerwicę lekową, depresję i inne zaburzenia, które prowadzą nawet do samookaleczania ciała. Podstawą jest komunikacja – problem wypowiedziany to problem w części rozwiązany.
- Udaj się do osteopaty. Specjalista będzie chciał rozpoznać wszystkie fizyczne symptomy stresu, a następnie, za pomocą delikatnego dotyku, poprawi przepływ limfy w newralgicznych miejscach, rozluźni spięte obszary mięśni i powięzi oraz zrelaksuje całe ciało. Podpowie również, jak dbać o siebie całościowo, by w pełni sił stawiać czoła codziennym problemom.
Ogromny stres dziecka wywołuje stres także u rodzica – dlatego z niektórych rozwiązań warto skorzystać we dwójkę. Drogi Rodzicu, czy masz czas na sen, czy dbasz o swoje ciało (masaż lub wizyta u osteopaty to zawsze dobry pomysł) i psychikę? Powiedzenie „szczęśliwy rodzic to szczęśliwe dziecko” traci nieco na znaczeniu, gdy na horyzoncie pojawia się szkoła. Pamiętaj jednak, że projektujesz na latorośl swoje schematy zachowań, również te dotyczące aspektu self-care.
[1]https://zdrowie.pap.pl/rodzice/stres-szkolny-niedostrzegane-cierpienie-dzieci